Athemir - 2009-05-30 18:36:33

Późnym wieczorem skryba gildii, Athemir, poprosił kilku przyjaciół o stawienie się w jego komnacie. W budynku Confugii di Libertas już od dawna dawało się wyczuć narastające napięcie. Od kiedy szalony gnom oznajmił, że wpadł na ślady artefaktu, który pozwoli mu wytworzyć boską zbroję, czekano jedynie na chwilę, kiedy skryba wyjdzie ze stosów zakurzonych ksiąg i podzieli się z przyjaciółmi swoim odkryciem.

W komnacie skryby panował półmrok, a jedynym źródłem światła była mała lampka produkcji Athemira. Jej kaganek, namoczony jakimś świństwem, wytwarzał niesamowite ilości białego dymu, jednak jeżeli tylko pozbyć się tej niedogodności, można było zauważyć, iż paliła się ona wyjątkowo długo. Pomijając jednak kwestię wynalazków, sprawca całego zamieszania wyjątkowo nie był pogrążony w stertach papierów i ksiąg. Czekał na nadejście śmiałków, którzy pozwolą mu zrealizować bardzo śmiały plan…

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-05-30 19:59:52

No i wszedł pierwszy z nich, przywódca samej organizacji, a zarazem jeden z przyjaciół Athemira, Arvonnel. Zakrztusił się lekko dymem, lecz uśmiechnął się przyjaźnie w kierunku gnoma i rzekł
Witaj Athemirze! *Kaszlnięcie* Zgodnie z twoją prośbą przybyłem, a do tego jak widzę pierwszy. *Skierował się na najbliższe krzesło znajdujące się w komnacie i usiadł na nim.* Poczekajmy na resztę.

Arnon_Shinedil - 2009-05-31 13:50:20

Jako drugi wszedł kadrowy Arnon (następny na A :D), który dawno temu rekrutował Athemira. Był to jego jedyny sukces w gildii, ale i tak pokochał ją jak dom, a kompanów jak rodzinę. Dym gryzł go w oczy i choć próbował na to nie zważać, strasznie mu przeszkadzał. Przywitał się z siedzącymi i dołączył do rozmowy
Przynajmniej nie jestem ostatni. *uśmiechnął się*. Jeszcze tylko Firondel i możemy zacząć. Tylko gdzie on jest...

firondel - 2009-06-01 05:41:25

Drzwi otworzyły się ze skrzypieniem zawiasów i w progu stanął Firondel, pełniący obowiązki zastępcy Arvonnel'a. Zmrużył oczy i zaczął machać ręką by odpędzić dym.
Witajcie *powiedział*. Mam nadzieję, że nie musieliście na mnie długo czekać. A swoją drogą Athemirze, co za dziwactwo palisz w tej lampie. *zakaszlał i dodał* Niedługo wszyscy płuca wyplujemy od tego. *Usiadł w kącie i czekał na to, co powie Athemir*

Athemir - 2009-06-01 08:03:52

Gdy tylko wszyscy przybyli na miejsce, gnom zaczął swój monolog.
Witajcie przyjaciele. Z pewnością domyślacie się dlaczego was tu poprosiłem, więc pominę zbędne wyjaśnienia. Niezbędnym wyjaśnieniem, od którego chciałbym zacząć, jest wyjaśnienie kwestii mojej lampki. Otóż rzadko zdarza się ktoś, kto jest zainteresowany, choćby i w negatywny sposób, moimi wynalazkami. Drogi Firondelu, w lampie tej za paliwo służy mieszanka tłuszczu wieloryba oraz ekstraktów z siarki i krowiego łajna. Co ciekawe, to nie łajno tak dymi, a siarka - dodał z rozbrajającym uśmiechem. Co do celu naszego spotkania, jest nim omówienie kwestii zdobycia niezbędnego mi składnika. Jak zapewne wiecie, pracuję na zbroją, która dałaby naszej gildii sporą przewagę nad większością adwersarzy. Próbowałem już z wieloma rzeczami… smocze łuski są zbyt sztywne i grzechoczą, pancerze z chityny są albo sztywne i kruche, albo zapewniają słabą ochronę. Wszelakie metale są w powszechnym użyciu i wszystko co można było z nich „wycisnąć”, zostało „wyciśnięte”. Myślałem na zbroją z drewna. Widzę już te wasze kpiące uśmiechy, ale gdyby potraktować takową czarem petryfikacji, byłaby ona wyjątkowo twarda, a do tego chroniłaby posiadacza przed magią natury ziemistej. Problem był tylko jeden… spetryfikowane drewno pali się szybciej, niżbym tego chciał. Mówiąc szczerze, nadawałoby się na podpałkę do kominka. Tak więc szukałem dalej. Przeglądałem stare podania. Wiele z leżących tu inkunabułów zawierało małe wzmianki o interesującym mnie surowcu, jednak nigdzie nie mogłem znaleźć pełnej informacji. Potrzebuję łusek smoczego wieloryba i to tak wiele, jak tylko uda się zgromadzić. W tym momencie pojawia się cała masa problemów, więc nie zdziwię się jak wrócicie z niczym, jednak jeżeli chociaż nie spróbujecie, do końca życia będziemy żyli w pewnej nieświadomości. Pierwszym problemem jest sam wieloryb. Wedle podań, pływa on sobie radośnie w gęstej, płonącej cieczy, przypominającej trochę roztopione żelazo, jednak w konsystencji przypominającej raczej oliwę. Prócz tego, ciało stwora pokryte jest rzeczoną łuską, więc domyślacie się zapewne, że niełatwo będzie ją przebić. Żeby tego było mało, smoczy wieloryb, jak wiele cudownych stworzeń, jest natury magicznej i na wszelaką magię jest odporny. Natura jego wywodzi się z ognia, więc takich czarów z jego strony możecie się spodziewać. No i teraz najgorsze… Nie wiem, gdzie go szukać.
Zanim jeszcze przyjaciele zdążyli zrugać gnoma za marnowanie ich czasu, ten podjął dalszą część monologu.
Wiem jednak, kto może wiedzieć. Potrzeba wam udać się do Calimportu, na południe od Amnu i pytać o Uriasza Lasombrę. Jeżeli myślicie, że to ja jestem stuknięty, poczekajcie na rozmowę z tym jegomościem. To mój krewniak… daleki… ale wiecie przynajmniej czego się spodziewać.
Gnom zarechotał radośnie. – Na pewno macie jakieś pytania…

Arnon_Shinedil - 2009-06-01 17:43:56

Super. *uśmiech* Nie dość, że mamy znaleźć jakąś smoczą wodną świnię, to jeszcze trzeba będzie sie doczołgać do Calimportu i użerać się z następnym Athemirem
Arnon zaśmiał się szyderczo i głupio zapytał
Co zrobimy jak znajdziemy już tego wieloryba? Poprosimy go o kilka łusek? Skoro są tak twarde to czym go załatwimy? Twój krewniak coś o tym wie?

firondel - 2009-06-02 11:54:55

Jeśli ogień nic nie zdziała, to mróz powinien pomóc. *zamyślił się* Aronie, znasz jakieś zaklęcia z nim związane?

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-06-02 16:54:01

Elf już dobrą chwilę siedział i gapił się w ścianę, ot chyba poważnie się zamyślił i odpłynął. Pytanie Firondela sprawiło że się ocknął.
Mam
odpowiedział krótko Firondelowi
Lecz słuchając tego co mówi Athemir, moje czary niewiele zdziałają. Nim zaczniemy rozważac czym go weźmiemy, porozmawiajmy z owym kuzynem Athemira. Weźcie ze sobą dużo złota, wrzucimy je do paru toreb zmniejszających wagę. Ewentualne zwoje z czarami, lub ekwipunek kupimy w Calimporcie.
Powiedział i ponownie na moment się zamyślił. W końcu zwrócił się do gnoma:
Sądzisz że powinienem zabrać ze sobą paru naszych ludzi? Mamy 15 dobrze wytrenowanych i dwóch którym naprawdę ufam. Co o tym sądzisz skrybo?

Athemir - 2009-06-02 18:23:40

Odpowiadając na wasze pytania, chciałbym podsumować moje przemyślenia. Faktycznie, z tego co wiem, magia ofensywna na niewiele się zda, jeżeli faktycznie dojdzie do walki. Pomysł Arnona, choć niesamowicie wariacki, nosi takie samo prawdopodobieństwo sukcesu, jak pomysł walki. Takie samo, jeżeli nie większe. W każdym razie, najpierw trzeba znaleźć bestię, o ile jeszcze żyje i nie mówię tu o moim powinowatym. Do Calimportu sugerowałbym dostać się drogą morską. To chyba najłatwiejsze wyjście. Co do zabierania zbrojnych, Arvonnelu, to chyba zbyteczne. W zasadzie byłoby bez różnicy, czy zabierzesz 15 czy 150, więc jaki w tym cel?
Gnom zrobił małą przewę w przemowie.
Niestety nie mogę wam więcej pomóc, jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, pytajcie, jeżeli nie, życze wam szczęśliwej podróży i wielu zwycięstw.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-06-03 16:52:29

Elf wstał z krzesła i zwrócił się do reszty.
Dobrze więc, cała sprawa lekko mi śmierdzi ale wybiorę się do Calimportu z wami, choćby tylko po to żeby poznać rodzinę naszego skryby.
zaśmiał się
Pakujcie się panowie. Wyślę naszego człowieka do portu, coby załatwił nam jakiś porządny statek. Wyruszamy za parę godzin. Przeznaczcie je na co chcecie. Będę w swoich komnatach.
skierował się powoli do wyjścia

firondel - 2009-06-04 12:49:26

Wstał i powiedział
No to się trzeba zbierać. Zrobię ostatnie zakupy i odpocznę chwilę. Z parę godzin będę w porcie.
Zastanowił się chwilę
I  proszę cię Aronie, by wyszukana krypa nie zatonęła, zanim nie dopłyniemy na miejsce.
Skinął na pożegnanie głową pozostałym i poszedł do wyjścia.

Arnon_Shinedil - 2009-06-04 19:29:38

Ja również zakupie prowiant oraz najpotrzebniejsze rzeczy i wezmę tyle sakiewek złota ile się da, bo tego nigdy za wiele.
uśmiechnął się do Athemira
Może wyruszyłbyś z nami? Jestem pewny, że nikt nie będzie miał nic przeciwko, bo przecież co 4 głowy to nie 3.
zaśmiał się, machnął ręką na pożegnanie i wybiegł w stronę miasta

Athemir - 2009-06-04 20:08:42

Athemir posmutniał na chwilę, jednak szybko się zreflektował i powiedział pozostałej dwójce, iż nie może z nimi iść. Z drugiej strony, tam gdzie się wybierają i tak nie będzie z niego pożytku. Znacznie więcej dobrego może zdziałać siedząc z nosem w starych księgach.

Czas, który przywódca wyznaczył na przygotowania minął jak z bicza strzelił i już trójka przyjaciół wędrowała po porcie. Awanturnicy zastanawiali się, gdzie też może znajdować się wynajęta przez Arvonnela krypa. Mówiąc szczerze, na ich twarzach malowało się pewne powątpiewanie, jednak aura wątpliwości dosięgła nawet kapitana. W końcu trafili na miejsce. Przed oczami mieli niewielki slup, który wyglądał, jakby najlepsze czasy miał już za sobą. Trzeba go było jednak dokładnie przebadać - tak przynajmniej podpowiadał rozsądek. Na trapie przywitał ich bezzębny bosman...
- To już wszyscy?

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-06-05 12:56:43

Elf skrzywił się niemiłosiernie na widok bosmana. "Zabiję zabiję Naravina... Mówiłem mu do ku*** nędzy że ma wynająć nam porządny statek kupiecki. Ku*** mac" pomyślał, fragmenty wyburkał niezrozumiale. Zachował jednak postawę odpowiednią elfowi.
Owszem wszyscy człeku. *Wyciągnął do niego dłoń* Arvonnel Aron Lavirre, przywódca organizacji (CDL), jak i znany mag. Z kim mamy przyjemność?

Arnon_Shinedil - 2009-06-07 16:59:06

W między czasie Arnon zaczął przeglądać łódź w poszukiwaniu usterek lub dziur. Z daleka wyglądała bardzo źle, ale z bliska całkiem solidnie i stabilnie. Jednak to się okaże...

firondel - 2009-06-10 09:56:00

Krytycznym okiem spojrzał na łódź.
Ujdzie w tłoku stwierdził. Chyba jest wystarczająco solidna by nas dowieźć na miejsce.
Obrzucił jeszcze raz slup uważnym spojrzeniem i zwracając się do towarzyszy powiedział No to chyba czas się ładować na tą krypę i wypływać.

Athemir - 2009-06-14 20:34:11

Marynarz burknął coś pod nosem, obrócił się na pięcie i zaczął się krzatać po pokładzie, by już po chwili trójka przyjaciół mogła podziwiać port z perspektywy morza. Sama podróż, nie licząc drobnych problemów pogodowy-technicznych, odbyła się bez większych problemów. Jeżeli oczywiście założymy, że sztorm, który rzuca łajbą jak skorupką od orzecha nie jest problemem. W każdym razie problemy dopiero miały się zacząć. Gdy tylko dopłynęli na miejsce, w porcie czekał już miejscowy urzednik otoczony wiankiem krzepkich wojowników. Wszyscy odziani byli w podobne, stalowe zbroje z jednakowymi emblematami. Niewątpliwie urzędnik był kimś ważnym, albowiem każdy z tych wojów wyglądał na takiego, co z nie jednego pieca chleb jadł. Całość nie wyglądała zbyt dobrze, ale jak to w życiu bywa, rzeczywistość okazała się jeszcze gorsza.
Kładę areszt na tę łajbę, jej ładunek oraz osoby nań podróżujące. Panowie, proszę za mną tutaj bardzo brzydko się uśmiechnął, zupełnie jakby przez całe życie był poborcą podatkowym.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-06-15 15:58:59

*Zmarszczył się niesamowicie* Jak pan śmie? Proszę się natychmiast przedstawić kim pan jest! Żeby tak bezkarnie zwracac się do osoby poniekąd znanej, przywódcy szanowanej, aczkolwiek mało znanej gildii? Proszę natychmiast się wytłumaczyc! *Wrzasnął*

Athemir - 2009-06-20 12:51:03

Ledwie Arvonnel skończył swoją wypowiedź, tempo akcji drastycznie wzrosło. Jego głos jeszcze dobrze nie wybrzmiał, a już doszło do niego łupnięcie. Zanim którykolwiek z przyjaciół zdążył zareagować, drewniany obuszek wylądował na głowie dowódcy, a ten, bez przytomności padł na ziemię... i nastała taka krępująca cisza. Urzędnik uważnie przygladał się pozostałym dwóm, podczas gdy dwóch jego drabów już zbierało z ziemi niepokornego elfa.
- Powtórzę, choć nie mam tego w zwyczaju. Panowie pójdą za mną... i proszę baczyć na zachowanie, wszak jako urzędnikowi należy mi się szacunek.

/Non Clima/ Jako, że postać Arvonnela jest nieprzytomna, tymczasowo nie bierze on udziału w sesji.

firondel - 2009-06-20 18:33:21

Dobrze, już dobrze, będziemy grzeczni.
Spokojnie powiedział drugi Elf patrząc na Arvonnela.
Pozwólcie mi tylko opatrzyć naszego towarzysza, a chęcią pójdziemy z wami. Ostatecznie nie potrzeba nikomu większych kłopotów.
Dodał i podszedł do rannego dowódcy by mu się dokładniej przyjrzeć.

Arnon_Shinedil - 2009-06-22 11:12:26

Pomagając Firondelowi, Arnon zapytał go o co im może chodzić? Może aresztują nas za łódź, bo jest niebezpieczna dla otoczenia? delikatnie sie uśmiechnął, choć odnośnie sytuacji nie było mu do śmiechu. kasujemy ich? Może dalibyśmy radę, jest ich tylko trzech.po tych słowach niezauważalnie wolno chwycił łuk i czekał na sygnał przyjaciela.

firondel - 2009-06-23 14:42:09

Zostaw go, przyjacielu.
Półgłosem doradził mu Elf.
Tych panów na pewno jest więcej i są tu u siebie. Nawet jak ich pokonamy, to daleko nie uciekniemy, a kłopoty będziemy mieli potężne.
Zastanowił się chwilę, wciąż zerkając na nieprzytomnego towarzysza.
Na pewno sytuacja się jakoś wyjaśni, dodał.

Athemir - 2009-06-30 22:04:09

Przeczucia Firondela okazały się tyle uzasadnione, co trafne, albowiem gdy tylko została podjęta decyzja o pokojowym rozwiązaniu dalszych działań, z okolicznych zakamarków powychodziło sporo miejscowego plugastwa, uzbrojonego od kusz, przez długie sztylety, aż po półtoraki. Część z nich zabrała nieprzytomnego Arvonnela. Była to chyba jedyna dobra rzecz w tym zamieszaniu - nie kazali aresztowanym taszczyć towarzysza.
Jak się później okazało, celem ich wędrówki były miejscowe lochy. Każdy z trzech przyjaciół wylądował w innej celi. Co gorsza, w innym miejscu lochów. Zanim jednak aresztowanym przydzielono "pokoje", jak to żartobliwe nazwał urzednik, zostali poinformowani nieco dokładniej o swojej sytuacji. A sytuacja była cokolwiek nieciekawa.

- Za przemyt, współpracę z podziemnym kręgiem rebeliantów, kradzież i próbę wywiezienia Szmaragdowej Lilii, zostaniecie sprawiedliwie osądzeni i powieszeni. Ten, który wyjawi gdzie schowaliście Lilię, uzyska łaskę szybkiej śmierci z rąk wprawnego kata.

Cela Arnona była niewielka, a zwały kurzu sugerowałyby, iż dawno nie była używana. Całe pomieszczenie miało może metr powierzchni. Na jednej ze ścian wisiało na łańcuchach leże, z, o dziwo, świeżym sianem, a w rogu złowieszczo widniał otwór podłogowy, zbyt mały, żeby uciec, zbyt śmierdzący, żeby o ucieczce nim pomyśleć. Wysoko, poza możliwością dosięgnięcia, znajdowało się również małe, nieokratowane okienko. Ot, trochę powietrza, tyle z tego dobrego.

Firondel pozornie nie miał tyle szczęścia. Co prawda trafił do dużo większej celi, jednak nie był to powód do radości. Długie schody prowadziły w dół głębokiego na dwa piętra pomieszczenia. W powietrzu zalatywało stęchlizną i nieczystościami. W celi było niemalże całkowicie ciemno, a jedynym źródłem światła była pochodnia przy okratowanym wyjściu. Ogólna wilgoć również nie napawała optymizmem, jednak tym, co przeważyło szalę ohydy, był stosukowo świeży, wzdęty od pośmiertnych gazów trup krasnoluda. W rogu przeciwległym do ostatniego łoża poprzedniego mieszkańca "pokoju", było jeszcze jedno leże. Myśl o korzystaniu z tego siedliska wszy i brudu wywoływała odruch wymiotny, ale tym, co przykuwało nieco większą uwagę była niewielka sterta kamieni. Część z nich była nawet nieźle zaostrzona. Najwyraźniej krasnolud używał tego do skrobania po kamiennych ścianach. Były tam różne bazgroły, ale to, co dało się odczytać nie miało zupełnie żadnego sensu.

Arnon_Shinedil - 2009-07-01 08:31:42

Nerwowy Arnon jak zwykle, zamiast czekać na wyjaśnienie sprawy, zaczął szukać jakiejś drogi ucieczki. Obejrzał dokładnie drzwi, czy przypadkiem nie da sie ich wypchnąć z zawiasów lub coś w tym stylu, ale stwierdził, że drzwi to najgłupsze wyjście. Budynek był zapewne pełen strażników.Spróbował więc z okienkiem, chciał wyrwać leże z łańcuchów i podstawić pod okienko, aby sie do niego wspiąć i zapewne udałoby mu sie, gdyby nie przechodzący strażnik. Wkońcu stwierdził, że lepiej będzie poczekać, a gdy dowie sie coś więcej, próbować uciec.

firondel - 2009-07-02 08:48:54

Podszedł do ściany zaintrygowany napisami. Dłuższy czas kontemplował je i zastanawiał się co mogą oznaczać. Oderwawszy wzrok od ściany wodził wzrokiem po całym pomieszczeniu usiłując znaleźć jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji.
Cóż, jeśli mają mnie wieszać, nie mam nic do stracenia pomyślał i podszedł do sterty kamieni. Wziął jeden do ręki i zaczął się zastanawiać nad tym, jak poprzedni lokator celi je zaostrzył. Nie znalazłszy żadnych narzędzi doszedł do wniosku, że widocznie musiał cierpliwie uderzać jednym o drugi.
Widocznie strażnicy nie są zbyt ciekawscy i raczej niedbali, skoro nawet nie uprzątnęli trupa - doszedł do wniosku i wpadło mu do głowy, by zaczaić się z takim kamieniem w garści i poczekać na przyjście strażnika.

Athemir - 2009-07-02 16:05:27

Gdy Firondel czekał zaczajony, powoli zaczęło do niego dochodzić, jak niedorzeczny obrał plan. Przecież strażnicy nawet nie raczyli zauważyć, że ktoś tu zmarł, więc raczej marne szanse, że ktokolwiek tu zajrzy. Nawet jeśli, to co? Zabije jednego, dwóch... ośmiu. Może nawet ucieknie, ale co z Arnonem, co z Arvonnelem? Kiedy już miał popaść w poczucie beznadziei, jego uwagę przyciągnęła długa i najwidocznie jeszcze świeża blizna, ciągnąca się od podbrzusza, aż po szyję denata.

W tym samym czasie, w celi Arnona zjawili się strażnicy.
- No bratku, czas na małe gadu gadu z mistrzem Małolepszym.
Walka nie była wyjściem, więc bez zbędnej szarpaniny Arnon udał się ze strażnikamy we wskazane miejsce. W dużej komnacie stał całkiem sporych rozmiarów stół, uposażony w kajdany i łańcuchy, najpewniej służące do tortur. Ku uciesze Elfa, tymczasowo posadzono go na jednym z nieopatrzonych w takie zabawki krzeseł. W tej samej chwili od pomieszczenia wszedł znajomy urzędnik i, głosem nie znoszącym sprzeciwu, zaczął przesłuchanie.
- Gdzie jest Szmaragdowa Lilia?

firondel - 2009-07-03 11:03:02

Namyśliwszy się rzucił kamień na stertę i powstrzymując wymioty podszedł do cicho leżącego trupa.
Przyjrzawszy się z uwagą bliźnie zaczął się zastanawiać, od czego jego martwy towarzysz ją nabył.
Nic nie wymyśliwszy, zaczął się zastanawiać, nad przyczynami zejścia krasnoluda i nad słowami aresztującego go urzędnika.
Szmaragdowa Lilia - przypomniał sobie. Co to jest i dlaczego oni myślą, że my ją mamy - zadumał się.

Arnon_Shinedil - 2009-07-03 21:49:43

w tym samym czasie Arnon odpowiadał urzędnikowi na jego niedorzeczne pytania:
-Szanowny Panie urzędniku, czy mógłby Pan opisać przedmiot nazywany przez Pana 'szmaragdową lilią'? Bo nie wiem o którą posiadaną przez nas rzecz Panu chodzi.- odpowiedział z sarkazmem w głosie pół-elf po czym dostał po twarzy od jednego z przybocznych Małolepszego.
-Odpowiedz na zadane pytanie kmiocie!- wrzasnął ochroniarz.
-Nie mam pojęcia gdzie ona jest, to jakieś nieporozumienie. Naprawdę, nawet nie wiem o co Panu chodzi.

Athemir - 2009-07-05 07:27:13

Firondel po dokładniejszych oględzinach zwłok stwierdził, że blizna nie jest przypadkowa. Całość wygląda tak, jakby ktoś chciał coś schować w krasnoludzie, zupełnie, jakby był jakąś szkrzynią. Prawdopodobnie ktoś go wybebeszył i później za pomocą magii, w cudowny sposób zasklepił ziejącą ranę.

Tymczasem urzednik nie mógł dojść do porozumienia z Arnonem.
- Dobrze więc. Zanim pozwolę mojemu przyjacielowi zająć się tobą w sposób, jaki uzna za stosowny, dam Ci jeszcze jedną szansę. Otóż widzisz, przyboczny mag naszego pana stwierdził, że wedle przepowiedni na pokładzie tegoż statku przypłynie wiele towaru z kontrabandy, oraz Szmaragdowa Lilia. Fagas jeden nawet nie powiedział co to jest, ale skoro to przewozicie, to musicie też wiedzieć, co to. Ostatni raz więc pytam, gdzie jest to piekielne ustrojstwo?
Przez cały czas monologu mistrz Małolepszy rozgrzewał w kominku różnorakie pręty, kleszcze i obcęgi. to nie wróżyło nic dobrego.

Arnon_Shinedil - 2009-07-05 15:28:10

-Dobrze, już dobrze. Powiem wam gdzie jest. Ale tylko wtedy jak uwolnicie i wypuścicie wolno mnie i moich kompanów. Jutro zaprowadzimy was na miejsce, gdzie ukryliśmy Lilię. Jutro w drodze opowiem wam wszystko, jeżeli oczywiście zgodzicie sie na ten układ.
W głębi duszy Arnon panikował, bo nie wiedział, co da mu to kłamstwo. Może trochę więcej czasu, a może i nie. Miał nadzieję zobaczyć się ze swoimi przyjaciółmi i z nimi wymyślić coś mądrego.

firondel - 2009-07-07 13:08:05

Ze stosu zaostrzonych kamieni wybrał jeden i sprawdziwszy ostrze podszedł do ciała. Nachylił się i wybrawszy miejsce przebił skórę. Pod nią ukazało się...

Athemir - 2009-07-07 21:23:54

Strażnicy odprowadzili Arnona do celi. Jego fortel poskutkował, przynajmniej narazie... przynajmniej obyło się bez tortur. Teraz pozostało już chyba tylko czekać na cud.

Firondela czekała ciężka próba. Nie wiedział, czy bardziej go dziwi, czy bardziej niesmaczy to, co odkrył. Wewnątrz trupa wszystko było nienaruszone... no, prawie wszystko. W miejscu, gdzie powinno być serce, znajdował się mały skórzany mieszek. Na chwilę przed jego wyrwaniem, Elf zastanawiał się jeszcze, czy to nie omam, czy aby nie wyrywa zdegenerowanego serca ze szczątków krasnoluda, jednak ciekawość zwyciężyła. W mieszku znalazł małą piramidkę z liekkiego, elastycznego metalu. Na każdej z czterech ścianek była wyryta runa mocy, jednak coś tu nie grało. Jakkolwiek sytuacja nie wyglądała na normalną, tak dla Elfa, który naturalnie jest do pewnego stopnia zaznajomiony z magią wydało się podejrzane, że runy były wyryte "do góry nogami".

//NC// Przykro mi Arnonie, ale tymczasowo również masz przerwę. Postaram się jak najszybciej aktywizować Twoją postać.

firondel - 2009-07-08 09:23:53

Cóż to jest? dumał, obracając artefakt w palcach. Czyżby to była ta Szmaragdowa Lilia, o którą tak się strażnicy dopytywali?
Chyba jednak nie, bo ani to do lilii podobne, ani kamienia szlachetnego nie przypomina.
Z kolei zaczął się zastanawiać nad znakami. Niby znaki mocy, ale źle wycięte. Obracał w palcach piramidkę, szukając jakiś ukrytych zamków, czy sprężyn, czegokolwiek, co by wyjaśniło jej tajemnicę.

Athemir - 2009-07-08 11:40:29

Po dokładniejszych oględzinach Firondel zauważył, że przy każdym boku podstawy jest mały zawiasik, a każdy z boków piramidki jest ruchomy.

firondel - 2009-07-08 12:23:38

Ciekawe, czy w niej jest coś ukryte - ucieszył się z odkrycia Elf i zaczął rozkładać piramidkę.

Athemir - 2009-07-08 16:47:16

... w środku niczego nie znalazł. Kiedy jednak miał już odłożyć znalezisko, zauważył, że runy na otworzonej piramidce są już prawie we właściwym położeniu. Rozchylił ścianki do końca, tak, że mogły zetknąć się w punkcie symetrycznie przeciwległym do poprzedniego. W tym momencie zapiski na ścianach zaczęły się jarzyć jaskrawym czerwonym światłem, by zaraz potem wybuchnąć falą żaru. Zanim Elf zdąrzył cokolwiek pomyśleć, a co dopiero się gdzieś schować, stanął przed nim groźnie wyglądający jegomość. Prawdziwy siepacz, wiadać na oko...
- No kurwa, najwyższa pora. Wiesz gdzie trzymają pozostałych? Przecież nie możemy wrócić tylko z tobą.
Firondel już miał zapytać o liczbę mnogą użytą w zdaniu, ale, chwila po chwili, w celi pokazywali się kolejni siepacze, wcale niezgorsi od pierwszego.

firondel - 2009-07-08 18:09:59

Mnie ostatniego wepchnęli do celi, więc wiem, tylko pomóżcie mi wyważyć drzwi od celi - powiedział lekko osłupiały Elf.
Widzę, że mnie i moich towarzyszy znacie - zwrócił się do pierwszego wojownika - ale kim wy jesteście?

Athemir - 2009-07-08 18:51:50

- Teraz nie ma czasu na wyjaśnienia.
Szef całego zamieszania kazał dwóm osiłkom wyważyć kraty przy pomocy jakiegoś dziwnego ustrojstwa, a następnie wydzielił trzy małe grupki uderzeniowe. W chwilę potem zostali w celi sami.

- Jestem Gamrelvaggenimmlen Madderdaggost - w tym miejscu szeroko się wyszczerzył - nie wiem kim jesteście i nic mnie to nie obchodzi. Wiem za to, dlaczego tu jesteście i to nie pozostawia mnie obojętnym. Znajomi mówią mi Gam, także w razie czego, nie zużywaj mocy głowy na zapamiętywanie całości.

W trakcie krótkiego przedstawienia Gamrelvaggenimmlen cały czas się krzątał. Wynikiem krótkich acz intensywnych prac był portal gotów do użycia, oraz zwłoki krasnoluda w stanie idealnie przypominającym ten, w jakim zastał go Firondel. Oczywiście "stały lokator" dostał nową piramidkę. W chwilę potem zebrała się cała grupa. Znalazł się i Arnon i Arvonnel. Ten ostatni jednak transportowany był w worku. Na przelęknięte i pytające spojrzenia Gamrelvaggenimmlen szybko uspokoił, że tak po prostu łatwiej transportować nieprzytomnego.

Po drugiej stronie portalu na niedawnych więźniów czekała dosyć przytulna izba. Co prawda, podobnie jak loch skąpana była w mroku, jednak zewsząd ogarniało ich ciepło oraz przyjemne zapachy pieczonej dziczyzny.
- Najedzcie się, napijcie, później ktoś was zaprowadzi do dormitorium. Rano porozmawiacie z naszym "organizatorem". Nie bójcie się. Nic wam tu nie grozi. Skupcie się na odpoczynku, ja tymczasem żegnam.

firondel - 2009-07-09 13:17:39

Westchnął z ulgą, podszedł do współtowarzysza i powiedział: Witaj Arnonie.  Powiedz, co się z tobą działo jak nas rozdzielili. Pytali się może o coś?

Arnon_Shinedil - 2009-07-12 17:09:27

-Zabrali mnie do ich kata. Jak dobrze pamiętam, nazywali go Małolepszy. Pytał o szmaragdową lilię, chociaż sam nie wiedział co to.-mówił, po czym ugryzł udziec i znów mówił- Chcieli mnie torturować, ale powiedziałem im, że ukryliśmy ją poza miastem. Tam planowałem z tobą porozmawiać o ucieczce, ale jak widze, nie trzeba było. Skąd dorwałeś naszych wybawicieli?-zapytał Arnon uśmiechając sie szeroko.

firondel - 2009-07-12 19:03:35

Sami się pojawili - odpowiedział Elf i zaczął snuć barwną opowieść o znalezieniu piramidki i jej uruchomieniu.
Sądzę, że na resztę wiadomości trzeba poczekać do spotkania z szefem naszych wybawców - dodał i dalej napełniał brzuch jadłem, które przed nim stało.

Arnon_Shinedil - 2009-07-19 12:18:18

-Firondelu, przestań proszę na chwilę jeść.-Arnon spoważniał momentalnie- Jestem ciekawy czym jest ta Szmaragdowa Lilia. Musimy sie tego koniecznie dowiedzieć. Może wtedy będziemy wiedzieli dlaczego nas zamknęli. Będziemy też wiedzieć jak postąpić jak znowu będą próbowali nas pojmać. Co ty na to?- Spojrzał z zaciekawieniem na przyjaciela.

firondel - 2009-07-19 12:52:32

Szmaragdowa Lilia - powtórzył na głos Firondel. Nazwa wskazuje na jakiś klejnot. Musi on być zarówno cenny, jak i mieć inne znaczenie, inaczej nie uganiali by się z taką desperacją za nim - snuł na głos swoje przypuszczenia.
Sądzę też, że na razie jesteśmy bezpieczni, ale proszę cię Arnonie, nie mów naszym wybawicielom zbyt wiele o celu naszej wyprawy. Bądźmy ostrożni, ostatecznie niewiele wiemy o naszych wybawcach - dodał i sięgną po kielich z winem.

Arnon_Shinedil - 2009-07-20 20:37:30

-A może udać sie jutro do najbliższej karczmy i zapytać o tą Lilię... O to bym był cicho się nie martw, oni za darmo nas nie uwolnili, napewno będą coś od nas chcieli, a to już mi się w nich nie podoba.-po chwili odezwał sie znowu-Najlepiej jakby wkońcu obudził sie Aron, on zawsze wie co robić.

firondel - 2009-07-21 06:49:10

Cóż, najpierw nasi przemili gospodarze muszą nas stąd wypuścić - odpowiedział Firondel i podszedł do śpiącego Arona. Zaczął go lekko potrząsać za ramię, jednocześnie mówiąc: Obudź się, jesteś nam potrzebny. Ponieważ wysiłki zmierzające do jego obudzenia nie przyniosły większego skutku, złapał za stojący w kącie cebrzyk z wodą i zapytał Arnona: To co, budzimy naszego wodza bardziej drastycznymi środkami?

Arnon_Shinedil - 2009-07-21 10:22:57

-próbuj, może sie uda- powiedział Arnon z uśmiechem na twarzy.

firondel - 2009-07-21 14:03:36

Firondel wylał zawartość cebrzyka na głowę wciąż śpiącego Arona w zbożnym celu obudzenia go.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-07-21 20:00:30

*Usłyszeli donośne parsknięcie i krótki jęk. Aron podniósł głowę i za moment opadł nią z powrotem na podłogę. Dobrą chwilę zajęło aż usiadł w pozycji pół leżącej. Tępym wzrokiem błądził po sali, aż w końcu jego oczy zatrzymały się na stojącym nad nim Firondelu.* Gdzie ja jestem co?*Powiedział ciut otępiałym głosem, lecz widać było iż powoli zaczyna ogarniać co się z nim stało.*

firondel - 2009-07-21 20:26:33

Z radością w głosie powiedział - Wreszcie się obudziłeś Aronie. To będzie długa opowieść - podał kielich wina i kawał pieczeni. Napij się i zjedz coś, a ja ci opowiem. Opisał wypadki jakie zaszły po ogłuszeniu Arona i potem jak znalazł artefakt i go użył. Tak naprawdę niewiele dalej wiemy o naszych wybawcach - dodał i zwrócił się do Arnona: Powtórz proszę, o co cię pytali, Szmaragdowa Lilia, tak?

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-07-21 20:45:59

*Aron wysłuchał opowieści nadal ciut otępiały ale zrozumiał o co chodziło. Wziął parę porządnych kęsów pieczeni i parę dużych łyków wina. Od razu otrzeźwiał i poczuł że od dawna nic nie jadł. Jadł pieczeń ze smakiem, lecz starał się nie zjeść za dużo. Bóle związane z przepełnieniem obkurczonego żołądka powaliłyby go na dobre kilka godzin i wiedział to dobrze. Przeanalizował w myślach to co powiedział mu Firondel i już w jego głowie począł się tworzyć prosty, acz względnie dobry plan.* :)

Arnon_Shinedil - 2009-07-22 11:05:18

-Tak, szmaragdowa lilia. Jak już wcześniej było mówione, prawdopodobnie to jakiś bardzo cenny lub nawet magiczny kamień szlachetny.- Arnon spojrzał na Arona i spytał-Co planujesz?

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-07-22 14:37:44

*Aron skrzywił się i spojrzał na Arnona. Ten to cholera czyta w myślach, a może on sam walił głupie miny co naprowadziło Arnona? Whatever* Cóż panowie na razie nie pozostaje nam nic robić jeno zobaczyć co będzie rano. Tak czy siak myślę że wpierw powinniśmy się udac do wiecie sami kogo.*Nie wypowiadał imienia kuzyna Athemira ze względu na to iż nie wiedział czy przypadkiem nie są podsłuchiwani.*

firondel - 2009-07-23 06:11:03

Cóż panowie, faktycznie pozostało nam tylko czekać na obiecaną wizytę u przywódcy naszych wybawicieli. Proponuję się teraz przespać. To powiedziawszy położył się w kącie izby i nakrył znalezionym płaszczem.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-07-23 11:12:59

Mi tego snu wystarczy. Napiłbym się czegoś ciepłego ot co! A tobie jak takiś senny dobrych snów życzę.*Odparł Arvonnel po czym zaczął powoli żuć kolejne porcję jakiegoś mięsa. Tej nocy raczej nie prześpi, ale nie czuje się choć trochę zmęczony. Jak wynajdzie jakiś kociołek i kawę, bądź zioła z pewnością sobie zaparzy.*

Arnon_Shinedil - 2009-07-23 14:22:23

-Ja również pójdę spać. Dobrej nocy wam życzę. I powodzenia w szukaniu ciepłych napojów- powiedział Arnon po czym uśmiechnął się do Arona i nagle padł na legowisko i zasnął jak zaczarowany.

Athemir - 2009-07-24 15:45:37

Następnego dnia, z samego rana, cała trójka została przedstawiona szefowi tajemniczego stowarzyszenia do spraw ucieczek. Po przebyciu plątaniny korytarzy, przyjaciół wprowadzono do dość sporej sali, w której jednakże sufit był zawieszony stosunkowo nisko. Całe pomieszczenie przypominało salę tronową. Na prowizorycznym tronie siedział niski jegomość o znajomych rysach twarzy. Wnioskując z tego, iż to właśnie przy nim stał jako przyboczny Gamrelvaggenimmlen, można było dojść do tego, iż postać na tronie to właśnie ich gospodarz.

- Witajcie! Mam nadzieję, że nasza skromna kryjówka jest dla was wystarczająco przytulna. Zastanawiacie się pewnie dlaczego w ogóle wam pomogliśmy. Otóz, mamy na pieńku z władzami Calimportu, a że tymczasowo nie możemy nic z tym zrobić, odwiedzamy przy każdej sposobności lochy w celu uwolnienia pewnikiem niewinnych ludzi. Te świnie od ostatniego razu wszędzie widzą szpiegów i ludzie teraz już życia nie mają. Oczywiście tutaj nie jesteście więzieni, więc, jak sądzę, odejdziecie jeszcze dziś, jednak chciałbym wam zadać dwa pytaniam Myślę, że za pomoc oraz gościnę będziecie skłonni do współpracy. Zapewne te szuje pytali was o Szmaragdową Lilię... Wiecie chociaż co to jest?

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-07-26 18:06:26

*Kiedy gospodarz mówił Aron stał wyprostowany i patrzył się w jego kierunku posłusznie słuchając. Kiedy tamten skończył, powiedział: * Dziękujemy Ci bardzo drogi panie za pomoc*Skłonił się* A odnośnie Lili, szczerze mówiąc...  *Tu elf zrobił nieco zmartwioną minę* Nie mamy bladego pojęcia co to. Snujemy domysły, iż to jakiś kamień szlachetny o magicznych właściwościach.*Spojrzał nieco pytającym wzrokiem na gospodarza*

Athemir - 2009-07-30 19:15:30

- A więc nie wiecie. Może to i lepiej. Lepiej dla wszystkich. W każym razie, bez względu na to, co teraz postanowicie, życze wam powodzenia. A tak właściwie... można wiedzieć, co was tu sprowadziło? Bo przecież nie Lilia.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-07-31 12:50:40

Mój podwładny, a zarazem przyjaciel ma poważne problemy zdrowotne. Poprosił żebyśmy wybrali się tutaj i poinformowali o tym jego rodzinę, która jak sam twierdzi tu mieszka. *Powiedział spokojnie Arvonnel. Domyślał się że rozmówcy i tak większej różnicy to nie zrobi, gdyż wielu ludzi się przewinęło przez jego dom, z różnymi tajemniczymi celami z pewnością.  Lecz mimo to wolał nie mówić prawdy.*
[Jakbym nie miał dostępu do Internetu popychaj za mnie fabułę Athemirze, jeśli będziesz dawać radę. :) ]

Arnon_Shinedil - 2009-08-18 20:16:25

*A zatem żegnaj Gamie i bardzo dziękujemy za gościnę.* Powiedział Arnon i wyszedł z budynku. Za nim podążyli Aron i Firondel.

Gdy wszyscy sie już zebrali ruszyliśmy w stronę naszego prawdziwego celu, czyli w poszukiwanie niejakiego Uriasza Lasombry. Uważaliśmy jednocześnie na strażników, by nie oglądali nas z bliska bo przypadkiem mogli nas rozpoznać. Pytaliśmy w mieście kilka osób o kuzyna Athemira, lecz nikt nam nic nie powiedział. Albo nie znają, albo nie chcą mówić. Arnon jak to on wpadł z jednen ze swoich jakże idiotycznych i szalonych pomysłów i zaproponował go przyjaciołom:
*A może staniemy na rynku z tabliczkami że zapłacimy za informację gdzie możemy znaleźć tego Uriasza? Co o tym sądzicie?* Zapytał z kwaśną miną Arnon, który naprawde nie wiedział co ma robić...

firondel - 2009-08-19 13:13:05

Zamiast stać na rynku, lepiej poszukać gospody. Odpowiedział Firondel. Ostatecznie karczmarze wiedzą prawie wszystko.

Arnon_Shinedil - 2009-08-20 20:22:47

*A więc chodźmy.* po czym ruszyliśmy do karczmy.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-08-20 21:30:55

[a kiedy szliśmy do karczmy napadli nas bandyci i zabili :P. Arnon bracie nie zabieraj Athemirowi roboty :P niech się nie nudzi ^^] *Ponieważ ostatnio faktycznie coś go przytkało zdecydował się nadal podążać za Arnonem póki co. Sam był głęboko w swoich rozmyślaniach i nie miał nic przeciwko wyspaniu się w karczmie.*

Athemir - 2009-08-21 05:18:45

Najbliższą okazała się karczma "Pod kwadratowym kołem". Jak widać, w mieście grasuje więcej wariatów, niżli tylko krewny Athemira. Nie zmienia to faktu, że nad drzwiami faktycznie wisiało coś jakby koło od wozu drabiniastego zrobione na planie kwadratu. Gdy bohaterowie weszli do środka i tak już niewielki gwar ucichł, a przebywający wewnątrz klienci nagle poderwali się od stołów i pośpiesznie wyszli, kłaniając się przy tym szynkarzowi. Pomieszczenie nie było zbyt obszerne, na kiemiennej posadzce stało pięć stołów, naprzeciw wejścia usytułowany był kominek, po lewej stronie schody na piętro, po prawej, zaraz przy końcu lady były drzwiczki, najpewniej do składziku. Za ladą stał łysy jegomość, gruby jak trzydrzwiowa szafa. Wzorem gości, sam miał już opuścić lokal, kiedy nieco uważniej przyjrzał się Arvonnelowi.
- A, to wy *słowo "wy" zostało wypowiedziane ze szczególnym naciskiem*. Dobrze widzieć was w dobrym zdrowiu. Nawet nie chcę wiedzieć, jak wydostaliście się z lochów. Zresztą i tak się domyślam. Mam nadzieję, że nie wpadną mi tu zaraz do lokalu Kosiarze, bo byłby to trzeci rozbiór w tej kwarcie. Teraz grzecznie zapytam - Czego chcecie?... jeść, pić?
*bezzęby uśmiech*

Arnon_Shinedil - 2009-08-21 13:22:16

[Kazał podjąć jakąś akcje... podjąłem- idziemy do karczmy. Co sie stało po drodze pisze Athemir nie ja, więc nikomu roboty nie zabieram.]
*-ja bym sie czegoś napił. Kufelek miodu pitnego poproszę.* powiedział Arnon po czym siadł przy najbliższym wolnym stoliku.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-08-21 16:32:55

*Zdziwił się lekko* Jak o mnie chodzi może za moment. Kim jesteś? Skąd nas znasz karczmarzu? *Spojrzał mu przenikliwie w oczy.* Czyżbyś wiedział cokolwiek o naszych zamiarach? Jak tak to podziel się tym z nami, bo sami w sumie nie wiemy co planujemy.*dodał z nutą ironii i był zadowolony z tego :D *

firondel - 2009-08-22 17:16:42

I wytłumacz karczmarzu, co się dzieje z tym miastem - wtrącił Firondel. Kosiarze, rozbiory i ciągłe awantury. Marudził. Gdzie się podziała wasza gościnność? I piwa nalej, ciężko rozmawiać tak na sucho - dodał czując suchość w gardle.

Athemir - 2009-08-23 06:50:14

Karczmarz zakrzątał się na chwilę i już goście siedzieli przy schłodzonych napojach.
- Widziałem panie scenę w porcie. Po tym wydarzeniu aż huczało. Sytuacja w mieście jest nieciekawa przez naszego skurwiałego władcę. Nasrał w tak wiele gniazd, że teraz dopadła go mania prześladowcza. I bardzo dobrze, niech skurwiel zdycha od omamów. W każdym razie, jak już wspomniałem, całe miasto huczało po portowych wydarzeniach. Możnaby to nazwać eskalacją prześladowań. Nie wiem, dlaczego akurat na was trafiło, ale wielu mówi, że był w tym jakiś cel, mnie to akurat nic nie obchodzi, jednak przyznam szczerze, nie dziwię się, że na wasz widok moi goście wyszli.

Arnon_Shinedil - 2009-08-23 15:36:55

-Skoro wszyscy wyszli, to tylko patrzeć jak ktoś przyprowadzi tu straże, więc sądzę, że nie ma co tu długo siedzieć.- Powiedział Arnon i łyknął płynu z kufla- Sprężajmy się więc. Nie słyszał pan o Uriaszu Lasombrze? Jeżeli coś nam Pan powie, szybko sie stąd zabierzemy i dalej będzie Pan miał gości.

Athemir - 2009-08-30 16:09:55

Karczmarz wpierw zbladł, później poczerwieniał, zeby na koniec znowu zbladnąć
- Dobrze wam radzę panowie, nie wymawiajcie tego imienia na głos, a już na pewno nie na ulicy. Z tego co mi wiadomo, pan Lasombra sam kontaktuje się z każdym, do kogo będzie miał jakiś interes. Nie mam pojęcia, jak możnaby go odnaleźć. Na koniec moja prośba, jeżeli chcecie tu pozostać na noc, nie rozpytujcie, najlepiej nie rzucajcie się w oczy... zachowujcie się jak złodzieje... za to przynajmniej nie ścina się tu głów.

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-09-02 12:41:08

Dobrze karczmarzu. Myślę że przenocowanie tutaj jest dla nas zagrożeniem, z drugiej jednak strony jeżeli masz takie miejsce, o którym wiesz tylko ty jestem gotowy zapłacić solidne pieniądze.*Zmarszczył się lekko* Przydałby się jakieś nie rzucające się w oczy szaty, a no i dajże nam jakieś żelazne racje, jakiekolwiek suche jedzenie które może dużo leżeć. Za wszystko zapłacimy*dodał żeby karczmarz się więcej nie krzywił*

Athemir - 2009-09-16 21:27:20

Karczmarza jakby ktoś w pysk zdzielił, bo wydarł się niemalże piskliwym głosem
- Nie chcę waszego złota! Zresztą po pobycie w lochach pewnie i tak nic nie macie. Dam wam tu przenocować. a jeśli Bogowie pozwolą wam dożyć jutra, z samego rana macie się stąd wynieść. Ja nic nie wiem i niczego nie chcę wiedzieć.

[Przepraszam za tak oględną odpowiedź, ale padam na ryj. Swoją drogą nie chcę wam nic ułatwiać, a prawde powiedziawszy, przegapiliście już co najmniej dwie okazję na niezłą akcję. Mam nadzieję, że tym razem zadziałacie bardziej energicznie, choć cały czas zalecam umiar i rozsądek]

Arvonnel Aron Lavirre - 2009-09-21 18:45:35

*Arvonnel chwile się zastanowił, po czym rzekł* Coś czuję koledzy iż lepiej żebyśmy póki co unikali karczm. Nie czuję się bezpiecznie tutaj, a cholera wie kto takie miejsca odwiedzić może. Wątpię żebyście byli szczególnie zmęczeni i myślę że spokojnie damy radę odnaleźć dobre lokum na jakiś czas. Musimy znaleźć Lasombre czym prędzej. Jednakże wolałbym unikać tak łatwo dostępnych miejsc. Po za tym nasze ubrania za dnia mówią same za siebie skąd jesteśmy, w nocy są gorzej widoczne i bezpieczniej się nam będzie poruszać. *Z drugiej strony doskonale wiedział co po zmroku dzieję się na ulicach miasta. Lecz mimo wszystko wierzył w to iż on i jego towarzysze sprostają zadaniu, jakim jest przeżycie w mieście nocą.* Panowie co wy na to?*Nie interesowało go czy karczmarz go słuchał czy nie. Swe słowa kierował prosto do Firondela i Arnona. Z resztą co taki karczmarzyna mógłby mu zrobić jak się oddali od jego karczmy?*

Arnon_Shinedil - 2010-11-02 18:57:30

No dobra, trzeba tylko znaleźć ciemny zaułek w slumsach i sie przespać. *po krótkim zastanowieniu* Ciemny zaułek w slumsach to chyba jeszcze bardziej niebezpieczne miejsce jak smocza grota... Tam przynajmniej wiedziałbym czego sie spodziewać. *spojrzał na towarzyszy* Co proponujecie?

[ponad rok przerwy... to nic ;D A teraz wejdźcie tu i zobaczcie ten cud-nowy post!! :D]

firondel - 2010-11-04 07:20:57

Nie siedźmy tu dłużej tylko chodźmy już * wstał i spojrzał na przyjaciół.* Każda nowa chwila daje karczmarzowi więcej czasu na zawiadomienie straży a rozmawiać możemy idąc jak najdalej stąd.

Athemir - 2010-11-04 19:18:52

Przyjaciele jednomyślnie opuścili karczmę. Na dworze zmierzchało, jednak niebo było czyste jak łza. Co za tym idzie, przekradanie się po wąskich uliczkach Calimportu pod osłoną nocy nie wchodziło w rachubę. Okolice karczmy nie były specjalnie wyludnione, jeśli nie liczyć niedawnych gości karczmarza, pośpiesznie opuszczających dzielnicę. Możliwości dalszego działania było naprawdę wiele, jednak brak planu, koordynacji, czy podstawowego instynktu samozachowawczego sprawiał, że grupkę podróżnych spotykały niemalże same niepowodzenia. Calimport, sam w sobie, jako miasto, podobny był do każdego innego dużego miasta. Jak w każdym mieście można było tu spotkać coś na kształt milicji i jak w każdym mieście milicja nie była darzona szczególną estymą. Z innych cech miasta można było wymienić dużą ilość niewielkich przybytków rozkoszy z bardziej lub mniej wyrafinowanym personelem, kilka lokalnych grup przestępczych okupujących kanały, magazyny portowe i inne podejrzane miejsca. Na jednym ze wzgórz wznosiła się świątynia Tyra, a zaraz przy niej znajdował się przytułek dla najbardziej potrzebujących. Potrzeba jednak była bardzo różna, a wiedział o tym najlepiej Blake Trentington właściciel lokalnego kasyna, gnom, który wiedział co, jak i dlaczego w trawie piszczy. Słowem - możliwości wiele - szczególnie na oberwanie po głowie.

firondel - 2010-11-09 07:52:36

Trzeba jakoś rozgłosić w mieście, że chcemy się spotkać z Uriaszem. Może poszukajmy jakiegoś innego niż ta karczma lokalu, którego właściciel będzie mniej bojący powiedział, i zaczął wypatrywać w zmroku okrywającym miasto przechodnia, którego można by spytać o drogę do takiego przybytku.*

Arnon_Shinedil - 2010-11-14 15:01:33

Proponuję się rozdzielić i poszukać osobno, spotkać się za godzinę na głównym placu i wtedy wykorzystać nazbierane przez nas informacje, co wy na to?

firondel - 2010-11-14 19:57:18

Cóż, nie znamy tego miasta, a jeśli jeden z nas wpadnie w tarapaty, to jak mu pomożemy? *Zapytał półelf*. Lepiej trzymajmy się razem, tak będzie bezpieczniej.

Arnon_Shinedil - 2010-11-16 16:44:27

Bierzmy się więc za szukanie

Athemir - 2010-11-17 08:34:43

[Arvonnel]
*Przywódca podrapał się po swojej zajebistej brodzie i bardzo płytko się zamyślił*
Chwila, moment, bierzmy się do szukania czego? Jakiegoś miejsca? Uważam, że roztropnie by było nie pałętać się w podejrzanych miejscach, bo to tylko ściąga kłopoty, czego już mieliśmy okazję doświadczyć. Dobrym pomysłem, jak sądzę, byłoby poszukać jakiegoś przytułku. Przez takie miejsca przewala się masa osób, szczególnie bezdomnych, a jak wiadomo, to oni są uszami i oczami miasta. Poza tym, w takim miejscu ani straż, ani inne cholerstwo nie będzie miało pretekstu, żeby się do nas przyczepić. Co sądzicie?

firondel - 2010-11-17 14:10:27

Masz rację wodzu *przytaknął półelf*. Zaraz kogoś zapytamy
[Athemirze, pęta się ktoś po ulicy kogo można zapytać o drogę?]

Athemir - 2010-11-17 21:22:53

Firondel zaczał się rozglądać w poszukiwaniu prowizorycznego bedekera, jednak po okolicy pętał się niemalże sam podejrzany sort ludzi i nieludzi. Za same gęby możnaby skazywać takich na ciężkie roboty w kopalniach. Już miał zrezygnować, gdy dostrzegł, że z jednej z uliczek właśnie zaczął wyłaniać się kondukt pogrzebowy. Kondukt, było to mocne słowo, szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że składał się ze starego spierdzielałego konia zaopatrzonego w starego spierdzielałego woźnicę, bosego kapłana, płaczącej kobiety oraz gwiazdy tego jednorazowego pokazu - denata - wiezionego na drewnianym wózku.

Arvonnel Aron Lavirre - 2010-11-21 18:59:52

*W głowie elfa, o jakże badassowej ciemnej brodzie, budzącej zazdrość wśród wszystkich, zrodziła się szybka myśl*
Panowie! Widzicie tych ludzi tam kawałek dalej?
*Kiwnął głową w kierunku "konduktu"*
Jeżeli mnie oczy nie mylą jadą kogoś pochować. Nie znamy tego miasta, a cmentarz będzie jednym z głównych miejsc zamieszkałych przez ludzi biednych i złoczyńców, zarazem wolny od straż. Sądzę po reakcji karczmarza, że tylko od takich możemy się spodziewać jakichkolwiek wskazówek. Ostatecznie można podpytać owego kapłana o jakiekolwiek schronisko dla bezdomnych. Wtopmy się w żałobników.
*Po krótkiej chwili namysłu dodał*
Wypadałoby zdobyć jakikolwiek ekwipunek. Nie jesteśmy tutaj mile widziani przez władze nieprawdaż? Paradowanie po mieście, w którym wszyscy mają cię za bandytę bez broni to istne samobójstwo.

[:* btw, zakładam że owy kondukt nie jedzie na główny cmentarz Calimportu obsadzony ośmioma garnizonami. Wymiar owego ostatniego pochodu mnie do tego skłania  :P]

firondel - 2010-11-23 18:58:06

Cóż, idźmy za nimi. zgodził *się półelf* po pogrzebie wypytamy kapłana, a może i znajdzie się jakaś okazja do zdobycia czegoś klującego i spiczastego.

Arnon_Shinedil - 2010-11-24 11:40:34

*Kiedy ruszyliśmy w stronę konduktu Arnon zaczął się rozglądać po okolicy za czymś wartym uwagi*
[Jest coś ciekawego?]

Athemir - 2010-11-27 16:24:51

Zgodnie z postanowieniem, cała trójka przyjaciół udała się za "konduktem" w tournee po Calimporcie. Zanim wycieczka dotarła na jedyną miejscową nekropolię, miasto zostało po trzykroć okrążone. Podczas pochodu niezwykle czujny Arnon dostrzegł, że zakonnik prowadzący ma na piętach ślady od przypiekania. Nie było to jednak wystarczająco ciekawe, żeby przykuć uwagę pół-elfa do tego faktu na dłużej i jego wzrok natychmiast przeniósł się w miejsce, z którego dobiegały smakowite zapachy pieczeni sowicie przyprawianej szafranem, tudzież innymi godnymi przyprawami.

Tak jak stwierdził wielki badgejowy przywódca, na cmentarzu, jedynym, mieszkało naprawdę wielu złoczyńców. A także innych, którzy odeszli z tego świata. Problem był jednak taki, że umarłych trudno zmusić do mówienia - wszak nie czują bólu i jest im wszystko jedno. Cmentarz natomiast okazał się jedynym, ponieważ drugi już jakiś czas temu został zamknięty i poddany kwarantannie, albowiem działy się tam rzeczy niewytłumaczalne. Nieumarli nie wstawali z grobów, groby nie niszczały, nie powstawały żadne fluktuacje energii - słowem, nic. Zgroza panie i panowie, zgroza! W przeciwieństwie do zamkniętego cmentarza, na obecnym działo się dużo i często, więc straż była wszechobecna. Wszak burmistrz nie może sobie na to pozwolić, żeby po JEGO mieście biegali byli wyborcy, jeszcze któremu by do łba strzeliło wytoczyć swoje żale co do poprzedniej kadencji.

Ceremonia odbywała się w błyskawicznym tempie. Zaraz po ostatnich słowach egzorcyzmu - lepiej żeby zmarły już nie wstał - trumnę złożono do grobu, jednak wedle miejscowego obyczaju, nie zasypywano jej ziemią dopóki ostatni opłakujący nie opuścił cmentarza.

firondel - 2010-12-01 08:04:02

*Podrapał się Firondel po głowie i rzekł do towarzyszy:* Odsuńmy się gdzieś dalej, by ceremonia się mogła zakończyć, ale miejmy na oku kapłana. Porozmawiamy z nim, gdy będzie wracał do siebie.

Arnon_Shinedil - 2010-12-12 16:11:23

Zgadzam się z Tobą. Jednak po tym jak pogadamy z tym kapłanem, idziemy zapolować na jakieś żarcie. Mam nieodpartą ochotę na pieczoną sarninę. A tymczasem idę za jakieś drzewko bo muszę zrzucić balast, zaraz wracam.*powiedział Arnon po czym zaczął się oddalać od towarzyszy*

[Kurde, Aron pisz coś czasem, bo nie wiem co mamy robić w sytuacjach gdy stoimy i czekamy na coś ;/]

www.niszcze.pun.pl www.gryp.pun.pl www.xcw.pun.pl www.parkour.pun.pl www.spaniele.pun.pl